Zapraszam na kilka historycznych szotów – ciekawostek z mijającego tygodnia. Dziś łódzka przyśpiewka i wyprawa w mroki średniowiecza.
Z czym kojarzy się Łódź? Z wielkimi pałacami obrzydliwie bogatych fabrykantów? Z murami fabryk trzęsącymi się od huku krosien? Spośród miliona skojarzeń, na szarym końcu znalazłaby się piosenka. Okazuje się, że repertuar łódzki był całkiem bogaty. Wystarczyło, by wydać trzy tomy “Śpiewnika łódzkiego”. W części poświęconej przyśpiewkom robotników – buntowników sprzeciwiających się wyzyskowi kapitalistów znalazłem taką zwrotkę:
Średniowiecze to kraina wielkiej szczęśliwości lub braku umiejętności kreowania emocji postaci umieszczanych na witrażach. Jak inaczej wytłumaczyć radość św. Wiktorii po przebiciu mieczem lub dorosłe rysy dzieciątka Jezus w ramionach matki? Takie wnioski wysnułem oglądając kolekcję szklanych obrazów w Muzeum Okręgowym w Toruniu. Tu nawet święta rodzina wygląda, jakby odurzyła się siankiem.